Potrzeba czy zachcianka? Jak to rozróżnić? Czy w świecie przesiąkniętym konsumpcjonizmem da się jeszcze na trzeźwo ocenić, co faktycznie jest naszą potrzebą, a co zwykłą zachcianką?
Potrzeba czy zachcianka?
Niby to takie proste i oczywiste. Każdy z nas podskórnie czuje na czym polega różnica między jednym a drugim.
POTRZEBA = POTRZEBUJĘ
ZACHCIANKA = CHCĘ
Stąd też wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego, niż to, by odróżnić swoje własne potrzeby od zachcianek. W końcu nikt nie zna nas tak dobrze jak my sami, więc skoro uważamy, że czegoś potrzebujemy, to tak z pewnością jest.
Otóż, jak się okazuje, nie do końca tak jest. Odróżnienie własnych potrzeb od zachcianek, w rzeczywistości jest dużo trudniejsze, niż mogłoby nam się wydawać. Zwłaszcza, że granice między „chcę” a „potrzebuję” bardzo często, niepostrzeżenie się między sobą zacierają. W konsekwencji możesz odnieść mylne wrażenie, że potrzebujesz (dosłownie!) wszystkiego.
Potrzeba
Najłatwiej jest wszystko wytłumaczyć na przykładach. A więc zaczynajmy.
O potrzebie można mówić w przypadku, gdy kupujesz sobie coś nowego, bo rzeczywiście tego potrzebujesz. Przykładowo: kupujesz sobie nową parę butów, ponieważ w deszczowy dzień, do wnętrza tych starych, woda wlewa Ci się bezlitośnie
Zachcianka
O zachciankach można mówić w przypadku, gdy kupujesz sobie coś nowego, bo CHCESZ to mieć. W rzeczywistości może się jednak okazać, że tak naprawdę wcale tego nie potrzebujesz.
PRZYKŁAD 1 :
w czeluściach Twojej szafy ukrywa się już 10 par (z czego nosisz tylko 6, bo o pozostałych czterech zdążyłaś już dawno zapomnieć), a mimo wszystko kupujesz sobie nowe. Usprawiedliwiając się przy tym, że przecież jest promocja/ przecena/ wyprzedaż, a one są takie ładne, że aż żal byłoby ich nie kupić
PRZYKŁAD 2 :
posiadasz dobry telefon komórkowy, który mimo sędziwego wieku (w końcu ma już 2 lata!) działa bez zarzutu i na dobrą sprawę nie masz z nim żadnych większych problemów. Dzwoni, nie zawiesza się, można na nim przeglądać Internet, robić zdjęcia. Jednym słowem ma wszystko czego Ci trzeba, ale i tak nie powstrzymuje Cię to, by bez żalu się z nim rozstać. W pogoni za nowinkami technicznymi wydajesz pieniądze na nowszy model.
Zachcianką i jednocześnie niepotrzebnym wydatkiem, potrafiącym pochłonąć sporą część pieniędzy jest również codzienne picie kawy na mieście.
Gdy potrzeba zmienia się w zachciankę…
Wyobraź sobie, że:
- Mieszkasz w mniejszej miejscowości (lub na wsi),
- Pracujesz w dużym mieście co oznacza, że (chcąc nie chcąc) codziennie musisz tam dojechać,
- Do pracy masz „tylko” 30 kilometrów. Tyle, że w linii prostej, więc dojazd do pracy powinien zająć Ci jakieś 40 minut. Jednak Ty dojeżdżasz komunikacją publiczną i zajmuje Ci to 1,5 godziny (w jedną stronę!), bo autobus zamiast jechać prosto do celu objeżdża sobie wszystkie okoliczne wioski, zabierając po drodze kolejnych pasażerów. W konsekwencji: zamiast pokonać 30 kilometrów, Ty pokonujesz 50. Mało tego autobus podmiejski nie jedzie bezpośrednio do Twojego miejsca docelowego, więc na trasie jesteś zmuszony przesiadać się trzy razy.
Dochodzisz więc do wniosku, że potrzebujesz samochodu. W słuszności Twojej decyzji utwierdza Cię również fakt, iż będąc szczęśliwym posiadaczem czterech kółek, będziesz mógł swobodnie wyjechać na wakacje z rodziną lub chociażby spędzić weekend gdzieś z dala od domu. Analizujesz wszystkie argumenty „za” i „przeciw”, aż w końcu podejmujesz decyzję o zakupie auta. Do tego momentu jest to Twoja potrzeba. Wynika to bezpośrednio z sytuacji, w jakiej się znajdujesz.
Teraz spójrz, jak łatwo można zamienić rzeczywistą potrzebę w zwykłą zachciankę:
Aby zrealizować swój główny cel (skrócić czas dojazdu do pracy, zyskać niezależność oraz poprawić komfort podróży) wystarczy Ci auto za jakieś 20 000 złotych. Jednak Ty chcesz czegoś więcej. Postanawiasz wziąć kredyt (!) i kupujesz auto za 100 000 złotych. W tym momencie Twoja potrzeba zmienia się w zachciankę, ponieważ do zrealizowania celu (z powodzeniem) wystarczyłby Ci tańszy model.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia…
…a lista Twoich zachcianek powiększa się wraz ze wzrostem Twojego wynagrodzenia. Tak się jakoś dziwnie składa, że im więcej zarabiasz, tym więcej potrzebujesz. A przynajmniej tak Ci się wydaje.
Osoba, która mało zarabia koncentruje swoją uwagę na zaspokojeniu podstawowych potrzeb. W jej budżecie domowym nie dostrzeżesz żadnych zbędnych wydatków. I nie ma w tym nic dziwnego, bo potrzeba spełniania swoich zachcianek pojawia się dopiero w momencie znacznego wzrostu wynagrodzenia. Mając do dyspozycji większą ilość pieniędzy bardzo ciężko jest się oprzeć, pojawiającym się jak grzyby po deszczu, pokusom.
Wnioski nasuwają się same:
Im więcej pieniędzy
- tym ciężej oprzeć się pokusom, by wydać je na zachcianki
- tym trudniej odróżnić chwilowe zachcianki od rzeczywistych potrzeb
- tym łatwiej zamienić potrzebę w zachciankę
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Potrafisz rozróżnić swoje faktyczne potrzeby od zachcianek? Czy potrafisz oprzeć się pokusom, by wydać pieniądze na chwilowe zachcianki? A może zdarza Ci się zmieniać potrzeby w zachcianki?
Ja na przykład, przed dokonaniem zakupu, staram się zapytać samą siebie, czy dana rzecz to jest to czego rzeczywiście potrzebuję? Czy może jest to coś, co najzwyczajniej w świecie, po prostu chcę mieć? Uprzedzę pytania – tak, to działa. Przetestowałam na własnej skórze ;))
Czekam na Twój komentarz pod tym postem! ♥
Hej, hej!
Czy jesteś już na liście moich Subskrybentów?
Jeśli w tym momencie:
- twierdząco kiwasz głową to świetnie! Wiesz już jakie korzyści wiążą się z subskrybowania mojego Newslettera
- przecząco kręcisz głową, to zachęcam Cię do zapisu :)))
Musisz wiedzieć, że Subskrybentów zawsze traktuję wyjątkowo. To właśnie oni mają dostęp do super fajnych, dodatkowych materiałów, które znajdują się na stronie zabezpieczonej hasłem. Ty również możesz mieć do nich dostęp zapisując się na mój Newsletter już dziś!
To jak? Widzimy się na mailu?
⭐🌜⚫🖤
Aaaaaa i muszę Ci jeszcze napisać coś mega ważnego! Na blogu pojawiła się ostatnio pewna nowość! I tą nowością jest Pasaż Produktów Finansowych! A Ty jako moja Czytelniczka / mój Czytelnik, masz do niego niczym nieograniczony dostęp 🎉✨🎊
Pasaż Produktów Finansowych
To takie miejsce, w którym zebrałam wszystkie aktualne oferty Banków oraz innych Instytucji Finansowych [m.in Biura Informacji Kredytowej (w skrócie BIK), którego alerty dotyczące próby wyłudzenia kredytu niezmiennie polecam]
Jak to wygląda od środka?
Zobaczysz jak klikniesz w poniższy banner :)) Ale pokrótce Ci to jeszcze opiszę, abyś wiedział/a co i jak
- Pasaż Produktów Finansowych składa się z trzech sekcji. Aby łatwiej było mi Ci wytłumaczyć o co mi chodzi nazywam je w uproszczeniu stronami ;))
-
- lewa strona ekranu: tutaj znajdziesz oferty produktów finansowych znajdujących się aktualnie na rynku. Cechują się ciekawymi warunkami, bardzo często są to oferty promocyjne. Znajduje się tam także specjalnie wydzielona sekcja, w której znajdziesz “programy niefinansowe”
- centrum: na stronie startowej Pasażu, czyli tej, którą zobaczysz zaraz po kliknięciu w poniższy banner, zostały umieszczone produkty bankowe. I w tym przypadku niezmiennie polecam Twojej uwadze Bank Millennium, ponieważ od lat jestem ich stałą i zadowoloną Klientką
- prawa strona, czyli “produkty polecane”: tutaj znajdziesz produkty Instytucji Finansowych, z których korzystam i z czystym sumieniem polecam również Twojej uwadze
-
- Pamiętaj, że produkty finansowe zaprezentowane w Pasażu nie stanowią rankingu
- Każdorazowo przed skorzystaniem z jakiejkolwiek oferty/promocji dokładnie sprawdź jej warunki! :)))
Przeczytaj także:
-
„Jak rozsądnie wydawać pieniądze?” ← nie wiesz, a bardzo chciałabyś wiedzieć? Koniecznie zajrzyj do tego wpisu!
-
„Dostałaś podwyżkę, a wciąż nie starcza Ci od pierwszego do pierwszego?” ← to może być inflacja stylu życia. Zobacz jaki jest mechanizm jej działania i dowiedz się, dlaczego może być ona dla nas zjawiskiem niekorzystnym
Podpisuję się pod wszystkim co powyżej obiema rękoma.
Super, bardzo się cieszę 🙂
Wielkie mi halo! Zastanówcie się czasami nad sobą zamiast komentować zachowanie innych. Spójrzcie najpierw na siebie, później na innych.
Niestety, nie zgadzam się z powyższymi wypowiedziami. Osobiście korzystam z innych rozwiązań i póki co się nie zawiodłam. Nie wiem, dlaczego przedmówcy mają tak złe doświadczenia…
Jak najbardziej popieram pomysły przedmówców.