Ekstremalnie wysokie temperatury potrafią dać się we znaki wszystkim. Zwłaszcza osobom mieszkającym w mieście. Dlatego dzisiaj podzielę się z Tobą kilkoma sposobami na to jak przetrwać upał. Nie wszystkie z nich będą moje. Jeden podpatrzyłam u mojej mamy, dwa kolejne u MCM. Wszystkie z nich łączy to, że są tanie, przetestowane na nas i skuteczne.
Jak przetrwać upał w mieście?
-niskobudżetowe sposoby-
- Zerwij z narzekaniem ♥ To tak na początek. Rada dość niestandardowa, ale uwierz mi na słowo – narzekanie nic tu nie da. W niczym Ci ono nie pomoże. Temperatura powietrza nie spadnie od wypowiedzenia magicznej formułki: „ale dzisiaj upał!” ;))
DLA CIAŁA
-
ubrania z przewiewnych materiałów
W lecie jestem team „im mniej, tym lepiej”. Oznacza to, że najchętniej chodzę w krótkich spodenkach, sukienkach i bluzkach bez rękawów lub na cienkich ramiączkach. Wiem, że niektórzy ludzie nie lubią, gdy słońce świeci im bezpośrednio na ramiona i się przed nim zakrywają, ja natomiast robię wręcz przeciwnie ;)) Nie wyobrażam sobie za to w czasie upału nosić przylegających, obcisłych ubrań. Moje ubrania muszą mieć lekki krój, być przewiewne i wykonane z naturalnych materiałów. Kiedyś nie miało to dla mnie większego znaczenia, ale od pewnego czasu zwracam mocno uwagę na to co noszę. Poliestrowi mówię zdecydowane nie!
-
sandałki
Na upały wybieram buty, które jak najmniej zakrywają stopy. Najlepiej bez pięty, więc w moim przypadku wybór pada na sandałki. Uwielbiam też chodzić w japonkach, z tym że najwygodniej nosi mi się je po domu.
-
wachlarz
To akurat sposób podpatrzony u mojej mamy. Myli się jednak ten kto uważa, że sprawdza się on tylko u kobiet w wieku naszych rodziców. Wielką zaletą wachlarzy jest to, że są małe, lekkie i z łatwością mieszczą się w torebce. Nie są drogie. Ostatnio widziałam je na jarmarku świętojańskim w Poznaniu w cenie 10 złotych za sztukę.
-
brak makijażu
W moim przypadku to właściwie żadna rewolucja. Z malowania się zrezygnowałam jakieś dwa lata temu. Mam jednak porównanie jak to było kiedyś, gdy malowałam się nawet w największe upały, a jak jest teraz, gdy maluję się od wielkiego święta. Dużym plusem niemalowania się w ciepłe dni jest to, że moja skóra swobodnie sobie oddycha, a ja nie muszę martwić się o to, że makijaż mi z niej spłynie ;)) No i wreszcie mam opaloną buzię, co było niemożliwe do uzyskania, gdy ukrywałam ją pod sporą warstwą podkładu.
-
nakrycie głowy
Ochrona przed ostrym słońcem doskonale znana naszym mamom i babciom. Przyznaję, iż korzystam z niej rzadko, bo nie przepadam za noszeniem czegokolwiek na głowie, ale fakt jest taki, że powinno się to robić. Zwolennikiem nakryć głowy jest za to MCM, dla którego czapka z daszkiem to obowiązkowy dodatek do letniego stroju. Najlepiej, gdy czapka jest z cienkiego, jasnego materiału, bo wtedy głowa się pod nią nie poci.
-
mgiełka do ciała
Taka, którą można spryskać sobie twarz, dekolt i stópki :)) może być z wodą termalną albo taką zwykłą z kranu. Ja wybrałam tę drugą opcję. Miałam w domu opakowanie po zużytym naturalnym dezodorancie w sprayu, więc starannie je wypłukałam, nalałam tam wody z kranu i -tadam!- mam teraz pod ręką super orzeźwiającą mgiełkę do ciała. Żeby się nie pomylić, podpisałam sobie „H²O” (woda), co można zobaczyć na zdjęciu poniżej ♥
Przy okazji zauważam kolejny plus nie robienia makijażu w upalne dni – można sobie spryskać twarz właśnie taką odświeżającą mgiełką, poczuć miłe orzeźwienie i nie trzeba się martwić, że coś nam z tej twarzy spłynie ;))
-
rower
Bez dwóch zdań to najlepszy środek transportu na lato. Ma mnóstwo zalet: jest ekologiczny i ekonomiczny. Nie trzeba go tankować, więc zamiast przepalać pieniądze spalamy kalorie i tkankę tłuszczową ;)) Podczas przemieszczania się po mieście nie wpada w korki, jak ma to miejsce w przypadku autobusu lub samochodu. Wbrew pozorom nawet podczas jazdy w pełnym słońcu nie jest na nim aż tak gorąco, bo podczas jazdy tworzymy sobie przecież lekki, przyjemnie orzeźwiający wiaterek.
Zupełnie inaczej się sprawy mają w zatłoczonej komunikacji miejskiej, w której to swego czasu jeździłam ściśnięta jak przysłowiowa sardynka w puszce. Sam fakt podróżowania w ten sposób był nieprzyjemny, do tego niejednokrotnie w autobusie podmiejskim o klimatyzacji można było sobie tylko pomarzyć. Teraz ze względu na ograniczenia pandemiczne komfort jazdy z pewnością się poprawił, aczkolwiek ja mam tutaj na myśli jeszcze stare czasy, takie sprzed pandemii.
JEDZONKO
-
lekka dieta
Nie wiem jak to jest w Twoim przypadku, ale ja nie mam zbyt dużego apetytu, gdy żar leje się z nieba. Jeść jednak trzeba, aby nie podupaść na siłach, więc jem :)) Unikam jednak dań, które rozgrzewają, są tłuste i ciężkostrawne. Dlatego w upalne dni bardzo dobrze sprawdza mi się lekka dieta oparta głównie na warzywach i owocach.
-
picie ciepłych napoi
Przyznaję, że jest to trochę wbrew logice, ale to działa. Odnoszę takie nieodparte wrażenie, że (przynajmniej w moim przypadku) picie zimnych, słodkich i gazowanych napoi przynosi -niestety- efekt odwrotny od zamierzonego. Zamiast gasić pragnienie, potęgują to uczucie, a do tego chłodzą organizm tylko na chwilę.
-
arbuz
Sposób, z którego korzysta MCM (ja za arbuzem nie przepadam – zdecydowanie wolę truskawki). Z tego co mi jednak wiadomo, ma on w sobie mnóstwo soku, dzięki czemu świetnie gasi pragnienie. Jeśli natomiast przed spożyciem schłodzimy go w lodówce, śmiało może konkurować z lodami ;))
MIESZKANIe
-
zamykam okna
Wszystko po to, aby zachować chłód w mieszkaniu i nie wpuszczać do środka nagrzanego powietrza. Jeśli na dworze jest upał, lepiej powstrzymać się z otwieraniem okien, aż do momentu jak na zewnątrz zrobi się chłodniej, dzięki czemu będziemy mogli nałapać nieco chłodniejszego powietrza.
-
zasłaniam rolety
Ta sama zasada jak w przypadku zamykania okien. Chodzi przede wszystkim o to, aby nie nagrzewać pomieszczenia. Jasne rolety fajnie potrafią odbijać światło słoneczne, przez co w mieszkaniu jest dużo chłodniej. No i dodatkowym plusem ich jasnego koloru jest fakt, iż po spuszczeniu ich w dół, w mieszkaniu nie panują egipskie ciemności, co mogłoby mieć miejsce w przypadku rolet o ciemniejszych barwach ;))
-
unikam gotowania
Wraz z rosnącym słupkiem rtęci, maleje moja chęć do gotowania. Mam wrażenie, że stojąc nad garnkami ugotuję się razem z przygotowywaną potrawą ;)) Dlatego unikam gotowania, smażenia, duszenia. Nie włączam piekarnika. Stawiam na dania, które można przygotować bez użycia ognia. Gdy upał trwa kilka dni, skuszę się jedynie na ugotowanie ziemniaków ;))
Niezmiennie zachęcam Cię do zapisu na mój Newsletter.
Gwarantuję zero spamu, bo też go nie lubię! Zazwyczaj informuję o nowych wpisach na blogu, bonusowych materiałach dostępnych tylko dla osób zapisanych na mój Newsletter. Takie jak lista rzeczy do zabrania na wyjazd , która okazała się być wielkim hitem.
Subskrybenci mogą ją sobie pobrać za darmo i razem z nią pakować wakacyjne walizki ♥
TERAZ TWOJA KOLEJ ♥
Daj znać, w jaki sposób radzisz sobie z wysokimi temperaturami :)) Jeśli masz jakieś sprawdzone patenty, na to jak przetrwać upał w mieście, to napisz śmiało w komentarzach – z pewnością przydadzą się Czytelnikom czytającym ten post. No i nie ukrywam, że ja również chętnie je wypróbuję, przy najbliższej okazji.
Przeczytaj także:
-
„Lista najlepiej wydanych pieniędzy” ← post z 2018 roku. Zdradzam tu, ile pieniędzy wydałam na swojego bajk’a. Wcale nie trzeba wydać dużo kasy, aby kupić rower (używany)
-
„Wakacje w Czechach – ile to kosztuje?” ← nie oszczędzam na podróżach, ale oszczędzam, by móc podróżować ♥ To nasze wspomnienie z wyjazdu do Špindlerův Mlýn + zestawienie poniesionych kosztów (czerwiec 2019)
-
„Miejsca, które warto zobaczyć we Wrocławiu” ← chodź, zabieram Cię na wycieczkę do Wrocławia. Wspólnie odkryjemy piękne i ciekawe zakątki tego miasta :))
P.S. Widział_ś już mojego Pinteresta? :))